Wybaczenie – wprowadzenie
W naszym życiu na zmianę przeplatają się sytuacje, które określamy jako radosne bądź smutne. Przewidywalne lub takie, których zupełnie nie możemy się spodziewać. Wprawiające nas w poczucie bezpieczeństwa, ale i w strach.
Oczywiście, kuszącym byłoby pozbycie się tych nieprzyjemnych emocji, powodujących dyskomfort czy smutek, jednak ta skądinąd zachęcająca myśl, okazuje się w praktyce niemożliwa do zrealizowania. Emocje, szczególnie te trudne od tysięcy lat pomagają nam przetrwać, stąd też ich eliminacja mogłaby nieść za sobą opłakane konsekwencje.
Jak już wspomniałem, aby przetrwać, a ponadto, aby doświadczyć życia w pełni, potrzebujemy przyjemnych, jak i tych przykrych dla nas emocji. Te mniej oczekiwane przez nas emocje rodzą się w przeróżnych sytuacjach, jednakże dzisiaj chciałbym skupić się na tych aspektach, które wiążą się z wyrządzoną nam krzywdą.
Chciałbym zaproponować spojrzenie na ten temat z perspektywy czegoś, co jest niebywale przydatne w radzeniu sobie w obliczu poczucia krzywdy i zranienia. Spójrzmy na krzywdę z perspektywy wybaczenia.
Czym jest wybaczenie?
Artykuł ten nie ma na celu przekonać Cię, by przebaczać w każdej sytuacji i im szybciej tego dokonasz, tym lepiej (wręcz przeciwnie, doświadczenie odczuwanych emocji jest wręcz niezbędne w procesie wybaczania).
Istotnym jest jednak to, aby nie pozostać z tymi emocjami na zbyt długi czas. W tym artykule pragnę raczej „odczarować” samo rozumienie aktu wybaczenia i przedstawić Tobie korzyści, jakie można dzięki niemu wyciągnąć dla samego siebie.
Naturalne jest, że wskutek kłamstwa, utraty zaufania czy zdrady odczuwamy gniew, złość, smutek niekiedy odrazę. W pierwszych chwilach może nam się wydawać, że nasz świat się skończył, i nic dobrego nas już nie spotka.
Później karmieni tymi emocjami wracamy do regularnego funkcjonowania, jednak z tyłu głowy mamy zapisane takie przekonania jak to, że ludziom nie można ufać, że każda kolejna osoba będzie chciała nas okłamać. Może nachodzić nas potrzeba dokonania zemsty na osobie, która nas skrzywdziła, możemy też żyć nieustającym gniewem i frustracją lub w końcu obwiniać siebie samych za fakt, że być może, to tak naprawdę nasza wina.
Powyższy opis brzmi jak przepis na autodestrukcję, a zjawisko to bardzo dobrze opisuje Jerzy Mellibruda (1995), który zauważa, że osoby skrzywdzone przez innych cierpią podwójnie, raz z samego faktu doznanej krzywdy, a dwa z powodu pielęgnowanej przez lata urazy, która zaskarbia sobie zaszczytne miejsce w historii skrzywdzonej osoby (Włodawiec, 2008).
Dlaczego warto wybaczać?
Wydawałoby się, że w obliczu doznanej krzywdy mamy niewiele możliwości wyjścia z sytuacji. To nie my ją wyrządziliśmy, a została ona wyrządzona nam. W tych patowych okolicznościach możemy jednak wykorzystać wspomniane wybaczenie.
Na sam początek, musimy przybliżyć sobie poprawne znaczenie tego słowa. Otóż wbrew panującemu często przekonaniu, wybaczenie nie jest równoznaczne z zapomnieniem o krzywdzie czy z umniejszeniem wagi danego zdarzenia. Wybaczając, nie musimy też na nowo zaufać danej osobie, czy w ogóle chcieć pozostawać z nią w relacji. Wybaczenie nie jest też odstąpieniem od sprawiedliwej kary.
Tak naprawdę, akt przebaczenia w pierwszej kolejności ma przysłużyć się nam samym. Wybaczenie to między innymi rezygnacja z pielęgnowania urazy, która w myśl wspomnianych słów Mellibrudy (1995), mogła przez ten czas zaskarbić sobie wysokie miejsce w prywatnej życiowej hierarchii. Jest to też rezygnacja z zemsty i pogodzenie się z tym, że nikt nam nie zrekompensuje doznanych krzywd. Wybaczenie to przede wszystkim zmiana opowieści o nas samych.
Możemy porzucić drugoplanową rolę ofiary w dość tendencyjnym filmie, w którym to główną rolę zdobyła “Krzywda”, na rzecz roli bohaterki i bohatera, który pomimo trudności, pomimo nieprzyjemnych emocji potrafi przejąć na nowo sprawczość nad swoim życiem.
Jak wybaczać?
Przede wszystkim nie od razu. Czemu? Ponieważ zachowamy się wtedy jak dzieci nauczone automatycznego przepraszania za drobne przewinienia, będzie to automatyczne, bez namysłu i raczej niewiele nam pomoże. Wielu psychologów opisało przebaczenie jako minimum pięciostopniowy proces, a na naszym rodzimym gruncie, Ewa Woydyłło (1998) wyróżnia, aż 8 etapów składających się na proces przebaczenia.
8 etapów przebaczenia wg. Ewy Woydyłło
- Nazwanie krzywdy
- Rozpoznanie zmian spowodowanych przez krzywdę.
- Określenie stopnia zniszczeń w osobowości
- Rozmowę o krzywdzie z krzywdzicielem lub kimś obiektywnym.
- Uznanie krzywdy za własną
- Uznanie odpowiedzialności sprawcy
- Wyrównanie rachunków (np. uznanie sprawy za zamkniętą lub ukaranie krzywdziciela)
- Odzyskanie poczucia wolności i mocy
Jak widać, proces ten jest wieloetapowy i wymaga od nas sporo wysiłku, który jednak owocuje uzyskaniem poczucia sprawczości za swoje życie na nowo. Dokładny opis powyższego procesu czytelnik znajdzie w samej książce autorki wymienionej w bibliografii, ja natomiast chciałbym zaproponować pewną fuzję etapów wspomnianych powyżej z myślą narracyjną proponowaną przez Michaela White’a.
Etapy przebaczania wg. Michaela White’a
- Pierwszym etapem będzie nazwanie krzywdy/problemu i oddzielenie jej/jego od osoby skrzywdzonej. Jak już wspomnieliśmy wskutek pielęgnowania urazy, poczucie krzywdy/zranienie rośnie do takich rozmiarów, że zaczynamy patrzeć na samego siebie przez pryzmat wspomnianego problemu, jakoby był on nieodłączna cecha naszej osobowości.
W takim ujęciu to my jesteśmy problemem i sami stajemy się wyrządzoną nam krzywdą. W tej sytuacji droga do przyznania winy samemu sobie za powstałe wydarzenia jest już bardzo krótka. Natomiast nazwanie tej krzywdy, to pierwszy krok w oddzieleniu problemu od nas samych i traktowania go jako osobnej jednostki. Pomocne może być zadanie sobie pytań takich jak:
- Jak Krzywda wpływa na moje codzienne życie? Jak utrudnia mi to codzienne życie?
- Jakie imię mogłaby nosić moja Krzywda?
- Co ta krzywda mówi o mnie, i jakim głosem to do mnie mówi?
2. Drugi etap to rozpoznanie wpływu jaki Krzywda ma na nasze życie. I w tym wypadku warto zadać sobie kilka pytań:
- Jak krzywda wpłynęła na moje relacje z rodziną, kolegami, współpracownikami?
- Jak Krzywda wpłynęła na moje przekonania dotyczące świata i innych ludzi?
- Jak krzywda wpłynęła na podejmowanie przeze mnie aktywności fizycznych, towarzyskich?
3. Kolejny etap to określenie naszego stosunku względem tych skutków:
- Jakie znacznie mają dla mnie te skutki? Oceniam je pozytywnie czy negatywnie?
4. Ostatni etap w eksploracji samego problemu to uzasadnienie naszej oceny.
- Dlaczego określam te skutki jako negatywne lub pozytywne?
Ty masz kontrolę nad sobą
Teraz gdy zapoznaliśmy się już naszym Problemem (w tym przypadku z Krzywdą), możemy przystąpić do budowania innej opowieści o nas samych, już nie opowieści o skrzywdzonej osobie, a o jednostce, która ma kontrolę nad swoim życiem. Pierwszym krokiem w tej sytuacji może być podjęcie świadomej decyzję o wybaczeniu. Pamiętaj, jesteś wolną osobą i to od Ciebie zależy, czy podejmiesz taką decyzję. Jednak niezależnie od tego, jakiego wyboru dokonasz, ważnym jest, że będzie to decyzja osoby, która w rękach trzyma ster swojego życia.
- Podjąłem decyzję i co dalej? Najłatwiej byłoby napisać: po prostu wybacz. Rozumiem jednak, że nienamacalność tego aktu może sprawiać pewne problemy. Co zrobić w takiej sytuacji?
- Jeśli mamy możliwość, potrzebę i ochotę, to możemy spotkać się w bezpiecznym miejscu z krzywdzicielem i przedstawić wyniki swoich rozmyślań, możemy opowiedzieć o tym jakie piętno odcisnęła wyrządzona przez niego krzywda na naszym życiu, ale mimo to informujemy, że podjęliśmy decyzję o wybaczeniu. W tych okolicznościach, pomimo iż wybaczając, chcemy osiągnąć własny dobrostan psychiczny to i krzywdziciel ma szansę na wyciągnięcie z tej rozmowy pomocnych dla niego konkluzji.
- Co zrobić, jeśli osoba, która nas skrzywdziła, wcale nie chce naszego przebaczenia? Lub nie mamy potrzeby albo ochoty na spotkanie się z tą osobą? Możemy w tej sytuacji porozmawiać z kimś bardziej obiektywnym niż my sami, może to być bliska osoba lub psychoterapeuta. Obecność świadka aktu przebaczenia pozwoli nadać temu wydarzeniu pewien społeczny kontekst, który doda mu namacalności.
- Jeśli jednak nie chcemy/nie możemy spotykać się z osobą, która nas skrzywdziła, lub nie mamy osoby, z którą w należyty sposób moglibyśmy o tym porozmawiać, możemy wykorzystać do aktu wybaczenia symbol w postaci listu.
Pisanie listów w procesie terapii
Orędownikiem pisania listów w procesie terapii był Michael White, który w swojej pracy wykorzystywał je na potęgę. Listu nie musisz wysyłać, możesz go schować, zakopać lub spalić, jednak schowany list pozwoli wrócić do niego, gdy będziesz tego potrzebować.
Kto powinien być adresatem tego listu? Może to być sprawca krzywdy, a w liście napiszesz to, co usłyszałaby ta osoba, gdybyś się z nią spotkał/spotkała. Innym odbiorcą listu może być sam problem (w tym wypadku Krzywda). W procesie poznawania problemu oddzieliliśmy już Krzywdę od nas samych i stała się ona samodzielną osobą, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to ona była odbiorcą listu.
W liście możemy poinformować ją o tym, że już jej nie potrzebujemy, że dalsza część naszego życia może toczyć się dzięki odzyskanej przez nas sprawczości, i ten list jest tego manifestem. Możemy jej napisać, że rozumiemy, że tak naprawdę chciała się o nas zatroszczyć i chronić w przyszłości, jednak sposób, w jaki to robiła dotychczas, wyłączał nas z życia towarzyskiego i nie wyrażamy już na to zgody. W końcu możemy wybaczyć jej, że na tyle czasu się do nas przykleiła, że spowodowała takie, a nie inne skutki w naszym życiu i powtórnie powiedzieć, że to jest czas, w którym musimy się rozstać. Oczywiście sformułowanie listu to Twoje zadanie, a powyższe wskazówki mają tylko w tym pomóc.
Jak już wspomniałem, proces ten może być dość długi i trudny do przejścia w pojedynkę, stąd, jeśli nadal nie możesz rozstać się z Krzywdą i wybaczyć, udaj się do terapeuty, który pomoże Tobie znaleźć zasoby do poradzenia sobie z problemem.
Potrzebujesz psychoterapii? Sprawdź naszych psychoterapeutów.
Ten post ma 2 komentarzy
wybaczam sobie nie co się stało będą mieli dobrze
Słowo „przepraszam’ czy słowa „proszę o wybaczenie” – to słowa ludzi, którzy bardzo żałują i godni są wybaczenia po naszym wybaczeniu stają się niewinni. Wówczas nam jest wybaczone, że potrafiliśmy wybaczyć. Ilu oprawców, zdrajców wypowie te słowa. Czy ich potomkowie potrafią powiedzieć „przepraszam za ojca, przepraszam za matkę”.
Pamiętam z opowiadań tylko jednego, który musiał doświadczyć by przeprosić i poprosić o wybaczenie. A był to człowiek, który wysyłał mojego ojca do więzień ubeckich kilkukrotnie. Po którymś razie ojciec bardzo zachorował.
Zwolniono go, trafił do szpitala w którym oddział dla dorosłych graniczył z oddziałem dziecięcym z którego dobiegał płacz dziecka, którym się mój tata zainteresował. Po krótkim czasie tata nawiązał znajomość z tym chłopczykiem.
Siostra oddziałowa pozwoliła by tata się nim zaopiekował. Chłopczyk się bardzo przyzwyczaił i zapomniał o rodzicach. Odwiedzała go jego mama, dziękując tacie za opiekę. Przyszedł czas wypisu chłopczyka. Dziecko powiedziało do mojego ojca: „Poznam pana z moim tatą. Przyjedzie po mnie po wypisie. Chłopczyk wraz ze swoim tatą podszedł do mojego ojca żeby się pożegnać. Mój tata stanął oko w oko ze swoim oprawcą, który wówczas potrafił powiedzieć: „przepraszam, wybacz mi”. Od tamtej pory mój ojciec od ubeckich więzień był uwolniony.
Syn oprawcy dorastał. Ojciec oprawca powiedział do swojego syna: „Jesteś już pełnoletni, załatwię ci pracę w urzędzie, to będzie ci w życiu łatwiej”. Syn na to odpowiedział: „Tato, a czy łatwiej ci jest z tym co robisz? Bo ja się za ciebie wstydzę, ale nie chcę żebyś ty się wstydził za mnie”. Między nimi powstała straszna awantura, syn na stałe opuścił dom. Po odejściu syna ojciec się załamał, gdyż był jego jedynym synem. Po jakimś czasie spotkałem tego ojca na pogrzebie mojego taty. Podszedł do mnie, podał mi rękę i smutno powiedział: „Bądź taki jak twój ojciec, a nie będziesz żałował”. Póki jeszcze możemy prośmy o wybaczenie i wybaczajmy.
Jarosław Bobiński