Głód Martin Capparos – recenzja książki

Co znajduje się w artykule?

Głód Martin Capparos moje wrażenia

Musiało minąć dokładnie pięć lat, abym mogła napisać, a raczej dokończyć  recenzję tej książki.

Są takie wieści i informacje, które “rozdziewiczają” najbardziej naiwny umysł i nasz nieświadomy wygodny dobrostan. To dla mnie właśnie taka książka. Nic po niej już tak nie wstrząsnęło moim wygodnym i nieświadomym życiem. Była jak tajfun albo tsunami.


To książka, przy której płakałam i zasypiałam. Odrzucałam, gniotłam i znowu do niej wracałam. Bezlitośnie skruszyła moje przekonanie, że „nas to nie dotyczy”.

Po „Świat się chwieje. Co z nami dalej” Grzegorza Sroczyńskiego, o której pisałam tutaj, myślałam, że długo nie będę przeżywać takich emocji i takich stanów. Tak bardzo się myliłam… Po pierwszej mój świat się zachwiał, a po “Głodzie” Martina Capparosa się zawalił.

Głód Martin Capparos
Głód Martin Capparos

Okładka i ilość stron

Siedemset siedem stron w twardej czarnej obwolucie.  Patrząc na okładkę, na myśl przychodzi mi cmentarne, kamienne skojarzenie. Ta książka to nagrobek, na który patrzę, pisząc te słowa. W ciągu tej minuty, kiedy na nią patrzę umrze z głodu kolejne dziecko…

Odkładam ją z wściekłością… Myślę: koniec! Stop! Nie będę czytać dalej. To masochizm… Wszystko po to, by za piętnaście minut do niej wrócić. Piętnaście minut żeby ochłonąć, złapać oddech i powrócić do haniebnej historii ludzkości.

Wywracający się żołądek w górę w dół, złość, nienawiść, wściekłość, niezgoda!!!  Jak możemy żyć? Jak mogę jeść? Jak mogę myśleć o nowej sukience, butach czy kropkach na ścianach?


Holokaust XXI wieku

Holokaust XXI wieku wprawdzie nie jest za murem, na ulicy obok, ale… Dominikana, Egipt, Wietnam, Maroko, Mongolia, Tajlandia, Jemen, Kambodża, Madagaskar, Boliwia, Mołdawia…

Autor odkrył przede mną rzecz logiczną i oczywistą, z którą wygodniej było się jednak nie konfrontować i nie przejmować. Zapoznałam się z:

  1. Głodem na świecie
  2. Głodni, oprócz otępiałych i wychudzonych ciał, mają „otępiałe” i wygłodniałe mózgi, co oznacza, że nie walną ciętą ripostą, nie zastanawiają się czy religia ma sens, czy ich cierpienie ma sens. I czy tak powinno być. Wierzą w “porządek” świata i zazwyczaj zasługują na swój los. Nie marzą, bo marzenia są dla bogatych… Nie chcą zmieniać świata, chcą mieć co jeść !
Głód Martin Capparos
Głód Martin Capparos

Ciężko się powstrzymać

Opis tej książki zaczął się po 128 stronie. Po 128 stronach trudno było mi pomieścić w sobie uczucia. Wyrzucałam je systematycznie, opisując co się ze mną dzieje, jakie mam skojarzenia, czego dotykam, czego dotknąć nie chcę przed czym się buntuję. Najwięcej jednak było łez.

Jeśli sztuka ma za zadanie poruszyć emocje, to jest to dla mnie sztuka z najwyższej półki. 

Książka mi się podoba, uważam, że jest potrzebną, przydatną, czasem wręcz konieczną pozycją do zrozumienia świata i czasu oraz miejsca, w którym żyjemy.


Przyjmujesz wyzwanie przeczytania Głód Martin Capparos?

Przeczytanie jej stanowi jednak swego rodzaju wyzwanie. “Głód” wyzwolił we mnie demona słów i w ciągu 10 minut wystukałam w klawiaturę 355 słów, waląc mocno i miarowo. To przyniosło spodziewaną ulgę i spokój, aby móc wrócić do lektury!

Jednak uprzedzam lojalnie, nie jest to lektura lekka, tym bardziej, że autor co jakiś czas zadaje czytelnikowi to jedno uparte, nieugięte pytanie:

Jak, do diabła, możemy żyć, wiedząc, że dzieją się takie rzeczy?”

Jak, do diabła, możemy żyć, wiedząc, że dzieją się takie rzeczy?”

Co jakiś czas czytelnik jest wzywany do zadawania sobie tego pytania, bo Capparos wciąga i zachęca do odpowiedzialności, za stan i rzeczywistość, w której żyjemy.

“Głód” i Martin Capparos zmienił w moim życiu wiele.


Nie oznacza to jednak, że książka ta, jest jedynie „dołująca” pozwala również poczuć, ogromną wdzięczność. Do życia, losu, świata, że urodziliśmy się w tym miejscu.


Dzięki tej lekturze, możesz uświadomić sobie, jak wiele dostałeś, że jesteś wybrańcem. Dzięki niej kęs chleba będzie inaczej smakować, a herbata z miodem i owocami, będzie najwyższą nagrodą.


Twoje problemy, które wydawały się najważniejsze na świecie, zejdą na chwilę do tła, i możesz pomyśleć przez chwilę, jejku jaki jestem mały ze swoimi problemami „pierwszego świata” jejku jaki jestem niewdzięczny, za swój uprzywilejowany wszakże los .


Zachęcam do lektury – książkę możesz kupić tutaj (link afiliacyjny)

Dodaj komentarz